Klub Koszykarski Świecie (KK Świecie) – koszykarski klub sportowy istniejący od 1997 r. występujący w Polskiej Lidze Koszykówki w latach 2005–2008 pod nazwą Polpak Świecie.

W lipcu 2008 ze sponsorowania klubu wycofał się sponsor tytularny Polpak-Karton z Poledna koło Świecia, a drużynę seniorów rozwiązano. Spadkobiercą i sukcesorem stał się Klub Koszykówki Świecie, który przejął drużyny młodzieżowe oraz wystawił drużynę seniorską do rozgrywek sezonu 2008/2009 III ligi kujawsko-pomorskiej. Sezon 2009/2010 KK Świecie zakończył awansem do rozgrywek II ligi, gdzie rozegrał dwa sezony. W sezonie 2012/2013 grał w III lidze kujawsko-pomorskiej. KK Świecie prowadzi drużynę kadetów, młodzików oraz młodzików młodszych.

Drużyna KS POLPAK S.A.

PIERWSZY TRENER

Mihailo
Uvalin Pierwszy Trener
DRUGI TRENER

Dariusz
Litwin Drugi Trener
ASYSTENT TRENERA

Milenko
Bogicević Asystent Trenera
KIEROWNIK DRUŻYNY

Arkadiusz
Sondej Kierownik Drużyny
FIZJOTERAPEUTA

Arkadiusz
Markiewicz Fizjoterapeuta
TRENER PRZYGOTOWANIA FIZYCZNEGO

Przemysław
Kensik Trener Przygotowania Fizycznego
ROZGRYWAJĄCY

Bobby
Dixon Rozgrywający
Chris
Garner Rozgrywający
RZUCAJĄCY OBROŃCY

Dion
Harris Rzucający Obrońca
Paweł
Kikowski Rzucający Obrońca
Nikola
Lepojević Rzucający Obrońca
Krzysztof
Mielnik Rzucający Obrońca
NISCY SKRZYDŁOWI

Łukasz
Seweryn Niski Skrzydłowy
SILNI SKRZYDŁOWI

Marko
Brkić Silny Skrzydłowy
Łukasz
Ratajczak Silny Skrzydłowy
ŚRODKOWI

Eric
Hicks Środkowy
Nenad
Sulović Środkowy
Vladimir
Tica Środkowy

Sponsorzy i Partnerzy

https://eroznajomi.pl/ 

auto professional

 

auto skup Warszawa

member xxl

opinie o Burnbooster

 

 

 

 

Obecny sezon jest dla Ciebie wyjątkowy…

To prawda. Zmieniłem klub, pracuję z zagranicznym trenerem, mam szanse na grę w reprezentacji. Wszystko podążą we właściwym kierunku.

Przed sezonem podpisałeś dwuletni kontrakt z Polpakiem.

Ze Świecia otrzymałem ciekawą ofertę. Klub ma już uznaną w środowisku markę, walczy o wysokie cele. Ale najważniejsze, że po rozmowie z trenerem Mihailo Uvalinem wiedziałem, że będzie na mnie stawiał. To przeważyło. Dlatego, mimo zainteresowania ze strony ASCO Śląska Wrocław i Anwilu Włocławek, postawiłem na Polpak. W tym zespole mogę naprawdę się rozwijać. Średnio gram po prawie 30 minut w meczu, dzięki czemu na parkiecie czuje się coraz pewniej. Nie boję się brać na swoje barki odpowiedzialności. Poza tym w drużynie czuję się bardzo dobrze, jest świetna atmosfera. Wiem, że koledzy liczą na moja dobrą grę.

Spodziewałeś się aż tak udanego sezonu? Przecież w poprzednim sezonie byłeś w Kotwicy Kołobrzeg tylko rezerwowym.

Szczerze mówiąc, nie. Wiedziałem, że będzie lepiej, trener Uvalin na mnie stawiał, solidnie przepracowałem okres letni. Dużo mi też dały przygotowania z kadrą przed zeszłorocznymi mistrzostwami Europy. Dlatego liczyłem na efekty w postaci poprawy mojej gry, ale nie aż takie. Z drugiej strony wiem, że muszę jeszcze poprawić wiele rzeczy. Chodzi mi przede wszystkim o rzut, drybling, podanie…

Trener Uvalin otwarcie mówi, że jesteś jego najlepszym polskim graczem i desygnuje Ciebie do gry w pierwszej piątce. Czy to dla Ciebie ważne?

Z opinii szkoleniowca bardzo się cieszę, chociaż dobrze wiem, że i pozostali polscy gracze są dobrymi koszykarzami. Natomiast jeśli chodzi o grę w podstawowym składzie to nie jest to dla mnie aż tak istotne. Nie mam problemów, aby zaczynać mecz z ławki rezerwowych.

Kilka lat temu miałeś możliwość gry w lidze uniwersyteckiej za Oceanem.

Była jedna oferta gry na uczelni w USA – z Birmingham Southern College. Zdałem zresztą wymagane testy z języka angielskiego, ale ostatecznie kontakt się urwał. Z perspektywy czasu, mogę powiedzieć, że dobrze się stało. Ostatecznie zostałem w Polsce, a moja kariera podąża we właściwym kierunku.

W reprezentacji Polski szukamy następcy Andrzeja Pluty. Jednym z kandydatów jesteś ty.

Takie opinie bardzo mnie cieszą, bo Andrzej to świetny gracz, strasznie pracowity. Profesjonalista pełną gębą. Na pewno jest wzorem do naśladowania dla wielu młodych koszykarzy. Gra w reprezentacji to wielki zaszczyt. Chciałbym zaistnieć w kadrze jeszcze przed przyszłorocznymi mistrzostwami Europy, które przecież zostaną rozegrane w Polsce. To by było dopiero coś! Wiem jednak, ze jeszcze czeka mnie mnóstwo pracy.

Co sądzisz o pomyśle, aby w przyszłym sezonie na parkietach Dominet Bank Ekstraligi w każdym zespole przebywało co najmniej dwóch Polaków?

To dobry pomysł. (śmiech) Prawdą jest, że jeśli Polak jest dobry to i tak dostanie swoje minuty, ale ten przepis da większe szanse młodszym zawodnikom. Chociaż trzeba pamiętać, że taki gracz oprócz samej obecności musi prezentować odpowiedni poziom. Jednak jestem przekonany, że w niższych ligach znajdą się utalentowani gracze, którym ten przepis pomoże i zaistnieją w poważnej koszykówce.

Ale czy nie powinniśmy zacząć naprawy polskiego basketu od podstaw, od szkolenia młodzików, kadetów?

Jest w tym dużo racji, tym bardziej, że trenując w Kołobrzegu nie miałem kontaktu z trenerami, którzy na poważnie by uczyli mnie podstaw koszykówki na naprawdę wysokim poziomie. Braki starałem się nadrobić indywidualnie, podpatrywałem lepszych, przede wszystkim gwiazdy z NBA. I później dziwimy się, że nasze drużyny młodzieżowe nie mogą się przebić do Dywizji A. W Polsce młody zawodnik może zaistnieć tylko wtedy, kiedy dostanie się do jakiejś kadry młodzieżowej. Wtedy można spotkać lepszych trenerów. Pamiętam, że kiedy trener Andrej Urlep pierwszy raz powołał mnie do kadry to na „dzień dobry” powiedział, że brakuje mi podstaw i teraz będę musiał to wszystko nadrobić. A to może być nie być takie łatwe…

Ciebie także przez długi czas nie zauważano.

Dokładnie tak. Grając w juniorach Kotwicy nikt mnie nie zauważył. Co z tego, że grałem naprawdę nieźle, zdobywałem mnóstwo punktów, skoro mój zespół był przeciętny. Pierwszy raz byłem na konsultacji kadry młodzieżowej w wieku 18 lat. A wie Pan dlaczego? Prowadzący wówczas Kotwicę (w I lidze) trener Jacek Gembal kilka razy wpuścił mnie na boisko. Dopiero wtedy ktoś mnie dostrzegł. I to jest problem, bo wielu utalentowanych chłopaków z małych miast, nieznanych klubów nie ma na to prawie żadnych szans. Nikt nie zwraca na nich uwagi.

Wróćmy do Polpaku. Na co Was stać w obecnym sezonie?

W tym sezonie liga jest bardzo wyrównana. Przed nami pojedynek pre play off z Energą Czarnymi Słupsk. To niewygodny, wymagający przeciwnik. W obecnym sezonie nie grają najlepiej, ale w tym zespole na pewno jest spory potencjał – proszę zobaczyć, jacy zawodnicy tam grają. A wracając do pytania. Polpak jest drużyną nieobliczalną, pokazaliśmy w tych rozgrywkach, że możemy pokonać najlepszych. Dlatego uważam, że możemy zajść w tym sezonie naprawdę wysoko. Tym bardziej, że gdybyśmy przeszli drużynę ze Słupska to w ćwierćfinale play off trafimy na Anwil Włocławek, który jest w kryzysie. Ale nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość i skupmy się na najbliższym przeciwniku – Energi Czarnych.

Rozmawiał Piotr Dudek

 

Chris, porozmawiajmy o ostatnim meczu z Energą Czarnymi Słupsk. Znowu zaczęliście słabo…

No tak. Niektórzy mówili, że nie byliśmy skoncentrowani. A to nieprawda! Tylko czasami, kiedy zbyt dużo chcesz, nie wychodzi. Zauważ, że w naszym zespole mamy sporo młodych zawodników. To naprawdę dobrzy koszykarze, ale czasami brakuje im tego boiskowego cwaniactwa. No, ale dlatego mnie tu sprowadzono. Mam nad nimi zapanować (śmiech). Wracając do meczu. Bardzo chcieliśmy wygrać, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że we wcześniejszym spotkaniu w Warszawie (porażka 72:87 – przyp. PD) zawiedliśmy trenerów, działaczy, kibiców.

 

Na co Was stać w tym sezonie?

Jestem w Polsce już od półtora miesiąca, zobaczyłem w akcji zespoły grające w Dominet Bank Ekstralidze i jestem optymistą. Mamy naprawdę mocny skład, w zespole panuje dobra atmosfera. Wierzę, że zajdziemy naprawdę wysoko. Stać nas na to!

 

Wróćmy do Ciebie. W swojej karierze grałeś w naprawdę wielu miejscach…

Taki jest sport. Grasz tam, gdzie ciebie chcą. Ale mnie to zupełnie nie przeszkadzało. Poznałem wielu wspaniałych ludzie, super miejsca. Weźmy chociaż pod uwagę mój ostatni zespół – Achilleas Kaimakliou. Cypr to naprawdę ciekawe i piękne miejsce do mieszkania. Pewnie zapytasz – dlaczego odszedłem. Zespół był słaby. Zdobywałem mnóstwo punktów, a i tak przegrywaliśmy prawie każdy mecz. Stwierdziłem, że to nie ma sensu. W połowie lutego mój agent powiedział mi, że jest oferta z Polski. Spakowałem się i przyleciałem (śmiech).

 

Grałeś w dwóch klubach NBA. W Toronto Raptors rozegrałeś 38 meczów, a w Golden State Warriors – osiem. Często do tego wracasz?

To była wspaniała przygoda. Każdy koszykarz marzy o występach w najlepszej lidze na świecie. A mnie się udało! Jednak teraz nie wracam do tego, żyję tym, co przede mną. Obecnie gram w Polpaku i ten zespół jest dla mnie najważniejszy. Na wspominanie przyjdzie czas, jak będę kiedyś dziadkiem. (śmiech)

 

Czy między koszykarzami grającymi w NBA, gdzie zarabia się ogromne pieniądze, jest w ogóle możliwa przyjaźń?

Tak. Nie jest to co prawda zbyt często spotykane, ale jednak… Ja do dzisiaj utrzymuję kontakt z Damonem Stoudamire’em, z którym grałem w Toronto. To naprawdę fajny, pogodny facet.

 

Od kilkunastu dni razem z tobą jest Twoja rodzina. To na pewno pomaga.

I to nie wiesz jak! Jestem wyluzowanym człowiekiem, ale rodzina jest dla mnie najważniejsza. Dlatego cieszę się, że jest przy mnie moja żona, którą poślubiłem 11 lat temu oraz dwójka wspaniałych synów. Mam nadzieje, że któryś z nich pójdzie w moje ślady. Bo w mojej rodzinie jeszcze nikt nie trenował na poważnie żadnej dyscypliny sportowej. Ja jestem prekursorem…

 

Jak spędzasz swój wolny czas?

Tak naprawdę nie ma go zbyt wiele. A odkąd przyjechała do mnie rodzina to właśnie im poświęcam najwięcej uwagi. Oprócz tego oglądam telewizję i gram w Playstation.

 

Jak Ci się podoba w Świeciu?

Jest OK. Nie przeszkadza mi, że to małe miasto. Ja takie lubię – jest spokój, który bardzo sobie cenię. Najważniejsze, że działacze są profesjonalistami, trener mi ufa i w zespole jest świetna atmosfera. Może zostanę tu na kolejny sezon? 

Rozmawiał Piotr Dudek

 

Polpak to już Twój szósty klub w ekstraklasie. Dlaczego tak często zmieniałeś pracodawcę?

Takie jest życie sportowca (śmiech). Chciałem zakotwiczyć w klubach na dłużej, ale na przeszkodzie stawały albo problemy organizacyjno-finansowe tych ośrodków albo inna koncepcja gry stosowana przez szkoleniowców. Jednak są też plusy. Grając w Słupsku poznałem Natalię, z którą jestem do dziś.

 

Przed sezonem trafiłeś do Polpaku. Dlaczego?

Otrzymałem ofertę od działaczy i podpisałem kontrakt. Klub ze Świecia ma już uznaną markę w Dominet Bank Ekstralidze, ambitne plany. To mnie przekonało.

 

No właśnie. Początek sezonu był w Twoim wykonaniu całkiem niezły. Jednak później przebywałeś na parkiecie po kilkadziesiąt sekund albo wcale. To trudna sytuacja…

Na pewno nie jest łatwo. To decyzja trenera i tyle mam w tym temacie do powiedzenia. Mnie zostaje tylko ciężko pracować na treningach i pokazać, że jednak zasługuję na grę.

 

W 2004 roku miałeś szansę podpisać umowę ze słynnym Benettonem Treviso…

W czerwcu byłem na campie, a w sierpniu udałem się z drużyną na dwutygodniowe zgrupowanie. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, ale biorąc uwagę jakich wówczas miał koszykarzy włoski klub, nie byłem tym zbytnio zdziwiony. Szczerze mówiąc aż tak bardzo się nie podpalałem tym wyjazdem. Bardziej chodziło mi o zdobycie nowych doświadczeń. Zobaczyłem, jak to wszystko wygląda w tak wielkim klubie. Miałem też okazję pracować z jednym z najlepszych szkoleniowców w Europie – Włochem Ettore Messiną (obecnie w CSKA Moskwa – dop. PD).

 

Niewiele brakowało, a byś został tenisistą…

To za dużo powiedziane. Po prostu przygodę ze sportem rozpocząłem od tenisa. Grałem dwa lata i to z całkiem niezłymi wynikami. Jednak uznałem, że nie osiągnę w tym sporcie zbyt wiele. A w każdym razie, nie tyle, ile bym chciał. I wtedy – w wieku 13 lat – rozpocząłem treningi w Koronie Kraków i postawiłem na koszykówkę. Kontakt z basketem miałem już wcześniej, bo moi rodzice – Grażyna i Janusz – byli koszykarzami. Jednak nigdy nie nakłaniali mnie abym poszedł w ich ślady. To był mój świadomy wybór, którego oczywiście nie żałuję.

 

Łukasz, jak spędzasz wolny czas?

Tego czasu nie ma zbyt wiele w trakcie sezonu. Ale jeśli znajdzie się jakiś wolny dzień, czy chociaż popołudnie to jestem wtedy z moją dziewczyną Natalią. Albo wędkuję. To moje hobby, strasznie mnie to odpręża, relaksuje.

 

Na koniec naszej rozmowy zapytam Ciebie o mecz z Energą Czarnymi.

Nie wyobrażam sobie innego rezultatu niż nasze zwycięstwo. Wciąż mamy szanse na zajęcie czwartego miejsca po rundzie zasadniczej i bezpośredni awans do fazy play off. Jesteśmy zmotywowani i jestem przekonany, że wygramy. Co nie zmienia faktu, że rywal to drużyna nieobliczalna, mająca w swoich szeregach kilku naprawdę dobrych koszykarzy.

Rozmawiał: Piotr Dudek